Tylmanowainie – już tradycyjnie – rozpoczynają zmagania od porażki. Brak Kurnytów, najlepszych strzelców ligi był aż nadto widoczny. Do tego nie miał kto pokierować zespołem, gdyż trener Sebastian Krupa przebywa jeszcze na urlopie. Taktyka więc została źle dobrana. Czarnogórzanie, którzy w ubiegłym sezonie byli rewelacją ligi, potwierdzili, iż należy się z nimi liczyć. Przewyższali gospodarzy organizacją gry, szybkością i składnością akcji. Do tego od 32 minuty grali w dziesiątkę i wcale im to nie przeszkodziło w zdobyciu gola. Potrafili też przetrzymać napór gospodarzy w samej końcówce, gdy grali już w dziewiątkę.
Tak padały gole:
8' 0:1 – Paweł Czajkowski posłał długą piłkę z głębi pola do Marcina Sarny, a ten płasko po ziemi umieszcza ją w siatce.
27' 0:2 – potworne zamieszanie pod bramka gospodarzy. Piłka odbija się od poprzeczki, od słupka, wraca za każdym razem jak bumerang do piłkarzy Granitu, aż wreszcie dopada ją Krzysztof Łojek i umieszcza w bramce.
30' 1:2 – szarża Tadeusza Udzieli jest powstrzymania w polu karnym przez Andrzeja Pawlicę. Sędzia uznał, iż nieprawidłowo i wskazał na wapno. „jedenastkę” na bramkę zamienił Marcin Talarczyk.
77' 1:3 – Maciej Gał uprzedził Henryka Gołdyna i piłka nieuchronnie zmierzała do bramki. W ostatniej chwili dopadł ją Damian Pierzchała, ale zbyt słabo wybił i ta znalazł się jak na „tacy” pod nogami Marcina Sarny, który nie jest „sępem”. Odegrał piłkę Maciejowi Lichaczowi, a ten umieścił ją w opuszczonej świątyni Lubania.
83' 2:3 – akcję zainicjował Michał Noworolnik, który dograł do Marcina Talarczyka, ten uwolnił od obrorny i rzucił piłkę na głowę Mirosława Podgórskiego.
źródło: sportowepodhale.pl